czwartek, 28 kwietnia 2022

 



28 kwietnia 2015 r


     Dokładnie 7 lat temu o godz. 15.50 czas się zatrzymał...
Właśnie wtedy Córeczko postanowiłaś odpocząć po swojej ciężkiej walce, po miesiącach spędzonych za drzwiami z napisem Onkologia dziecięca.
Pamiętam to wszystko jakby to było wczoraj... Od samego rana towarzyszył Nam nieopisany strach i lęk. Jakbyśmy wewnętrznie przeczuwali co się wydarzy za kilka godzin.
Byłaś taka słaba, walczyłaś o każdy oddech, wpatrywałaś się w Nas swoimi pięknymi błękitnymi oczkami jakbyś chciała zapewnienia, że będzie dobrze.
Ja i Twój Tata pragnęliśmy tego z całego serca... Ale byliśmy wtedy tacy bezsilni i przerażeni tym co się dzieje. Kolejne badania, konsultacje, ta nerwowa atmosfera w powietrzu. Co chwilę ktoś wchodził do naszej sali, pytał, sprawdzał, badał. A Ty córeczko, jak zwykle byłaś taka dzielna i ze spokojem znosiłaś kolejne wkłucia.
     Z każdą godziną Twój stan się pogarszał, cierpiałaś co raz bardziej, leki nie przynosiły ulgi, nie zabierały Twojego bólu, a ja wewnątrz umierałam widząc to wszystko. Przecież oddałabym wszystko aby Ci pomóc, zabrać od Ciebie to cierpienie, ale nie mogłam, nie potrafiłam. Wiele razy prosiłam Boga abym mogła ten cały ból wziąć na siebie , ale nie chciał mnie wysłuchać, mogłam tylko patrzeć na to wszystko, przytulać Cię z całych sił i szeptać Ci do ucha, że będzie dobrze...
Wtedy 28 kwietnia widząc to co się dzieje, słysząc słowa lekarzy, również prosiłam Boga... ale o coś zupełnie innego... Prosiłam aby w końcu pozwolił Ci odpocząć i zaopiekował się Tobą.
Być może ktoś powie, że to szalone i straszne, że na głos wypowiedziałam słowa z prośbą o to abyś mogła w końcu w spokoju odejść ale Ja wiem, że to właśnie jest Miłość...
Ból który odczuwałaś było widać w każdym Twoim ruchu, w każdym co raz trudniejszym oddechu, ale trwałaś... jakbyś się obawiała co z Nami będzie kiedy Ciebie zabraknie. Ja również się tego bałam, ale wiedziałam, że jeśli chcemy Ci pomóc i pokazać Naszą bezgraniczną miłość do Ciebie, możemy zrobić tylko jedno... pozwolić Ci odejść...
     Mimo upływu lat, pamiętam każdą minutę z tamtego dnia i wiem, że nigdy nie zapomnę, nie chcę...
to część naszego życia, życia które od tamtego momentu zmieniło się nie do opisania.
Dzięki Tobie zrozumiałam jaka jestem silna, jak wiele potrafię znieść, ile łez mogę wypłakać a one i tak się nie kończą...
     Igusiu, to Ty nauczyłaś Nas czym jest prawdziwa miłość...
Dziękuję Ci... za to , że byłaś z Nami przez te 11 miesięcy, za to, że pokazałaś mi ile siły może być w takim małym człowieku, uświadomiłaś ile jest w Nas wiary, jak wiele jesteśmy w stanie "udźwignąć".
Dziękuję za to, że mogłam być Twoją Mamą... i przepraszam, że nie potrafiłam Cię ochronić przed tym wszystkim.
     Pamięć o Tobie będzie trwać wiecznie. Wiem, że czuwasz Nad Nami i proszę nie przestawaj... Potrzebujemy tego, potrzebujemy świadomości, że jesteś przy Nas. Nie tylko wtedy kiedy Twój brat i siostra proszą aby o Tobie opowiadać, nie tylko gdy oglądamy wspólne zdjęcia lub kiedy zapalamy znicze i zanosimy kwiaty.
Jesteś w każdym biciu Naszych serc...



Kochamy i pamiętamy..
Mama, Tata, Krzyś i Marcelinka