Igusia przyszła na świat 8 maja 2014r., miała 54 cm, ważyła
3240g i dostała 9 punktów w skali Apgar. Była taka maleńka. Przytuliłam Ją
do piersi, a łzy same zaczęły płynąć gdy sobie uświadomiłam, że ta Kruszynka
naprawdę jest moja i mnie potrzebuje.
Teraz wiem, że Iga jest najlepszym co mnie mogło spotkać, a
dzień Jej narodzin najszczęśliwszym dniem w życiu.
13 października wraz z mężem udaliśmy się z Igą do Ośrodka Zdrowia, ponieważ miała podwyższoną temperaturę i była rozdrażniona. Ponadto
wszystkie zabawki wpychała do buźki, więc wtedy byliśmy pewni, że oto w końcu
pojawią się pierwsze ząbki. Jednakże nic bardziej mylnego...
Dostaliśmy skierowanie do szpitala, a tam podczas kontrolnego
badania USG lekarz powiedział, że wykrył u Igusi 8 centymetrowego guza na
prawym nadnerczu. To był szok! Stwierdzono, że jest potrzebna dalsza
diagnostyka.
14 października rano przyszła do nas na salę Pani Ordynator,
a z jej ust padło słowo, którego nigdy nie chcielibyśmy usłyszeć – nowotwór.
Powiedziała, ze ich zdaniem jest to Neuroblastoma, i że są także podejrzenia
przerzutów, więc jak najszybciej musimy zostać przetransportowani
karetką do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie gdyż tam
specjalizują się w jej leczeniu.
W tamtej chwili nie rozumiałam połowy rzeczy, które
usłyszałam od Pani Ordynator. W głowie była jedna myśl: „To niemożliwe!
Przecież Igusia ma zaledwie 5 miesięcy, ta diagnoza to na pewno pomyłka.”
Siedziałam tuląc do siebie malutkie ciałko mojej ukochanej córeczki i
płakałam... Wpatrywałam się w Jej błękitne oczka i nie mogłam uwierzyć w to co
przed chwilą usłyszałam.
Miałam wrażenie, że w jednej chwili zawalił nam się cały
świat...
Nasze ukochane maleństwo, niczemu nie winne, które dopiero
zaczyna poznawać świat zostaje tak okropnie doświadczone. Człowiek zadaje sobie
wtedy wiele pytań... Niestety pozostają one bez odpowiedzi.
W Krakowie przeprowadzono mnóstwo badań, które niestety
potwierdziły najgorsze obawy – Neuroblastoma IV stopnia, z licznymi
przerzutami m.in. do płuc, wątroby, szpiku kostnego i kości. Wykryto również w jej organizmie amplifikację
protoonkogenu MYCN +(N-myc), który dodatkowo jest czynnikiem złego rokowania i
powoduje duże ryzyko wznowy.
Rozpoczęła się walka z czasem i silnym przeciwnikiem. Teraz
liczy się tylko to, żeby być silniejszym od niego.
Wiele osób zadaje pytanie „jak sobie radzimy z tą sytuacją?”
Odpowiedź zawsze brzmi tak samo : Musimy być silni dla naszej córeczki i o Nią walczyć!
Jeśli my – rodzice poddamy się, to całe leczenie nie będzie miało
najmniejszego sensu. Nasze serca płaczą, lecz oczy pozostają pogodne - dla
Niej... Iga nie może widzieć naszych łez! One jej w niczym nie pomogą.
Iga przebywa na oddziale onkologii USD w Krakowie od
dwóch miesięcy, przeszła już 7 cykli chemioterapii. Przed nią ostatni cykl
chemii i dalsze etapy leczenia: chirurgiczne usunięcie guza, megachemia,
autoprzeszczep, radioterapia oraz ostatni – najważniejszy etap leczenia: terapia
przeciwciałami anty-GD2. To właśnie na ten ostatni etap potrzeba tak wiele
pieniędzy.
Ok 150-200 tys. euro. Terapia zwiększa szanse Igusi o 20 % i
zapobiega wznowom choroby.
Dla niektórych jest to zaledwie 20 %, ale dla Nas – rodziców
Igusi jest to aż 20%!
Zrobimy wszystko co w Naszej mocy aby uratować nasze
maleństwo.
Igusia jest bardzo pogodnym dzieckiem, a jej nieświadomość
czyni ją jeszcze silniejszą w tej walce. Jej uśmiech daje nadzieję i wiarę w
to, że wszystko będzie dobrze. Każdego dnia motywuje Nas do działania. Wierzymy
ze wszystkich sił w to, że Iga wyzdrowieje, ale aby to było możliwe
potrzebujemy Waszej pomocy.
Igusia nadała sens Naszemu życiu.... dlatego, że to Ona jest
życiem.
Jesteśmy bardzo dumni z Naszej dzielnej Małej Wojowniczki.